Wchodzę do sklepu(przeważnie jest to sklep obuwniczy lub z asortymentem odzieżowym) i czuję że rzeczy na pólkach,wieszakach krzyczą do mnie
"weź mnie weź proszę"!!!
Patrzę na nie ukradkiem-rozum mówi jedno serce co innego i zaczyna się moja walka.
Rozsądek często mówi:
Po co ci kolejna para balerinek czy tez kolejna gładka koszulka-no właśnie po co?
Zawsze tłumacze sobie że uniwersalnych ciuchów nigdy nie jest za duzo jednak nie przesadzajmy z tymi ilościami ;)
Ale co zrobić gdy widze piekna tiulowa lub koronkową sukienke/spodniczke a takowe mam już w swej szafie?
Serce kusi i mówi jestem w niej zakochana od pierwszego wejrzenia wiec wezmę druga mimo ze tej pierwszej nie nosze za często bo szafa sie już nie domyka;D
Odwieczny problem zakupowy
Zarabiając na własne utrzymanie tym bardziej liczy się każdy grosz.
Niestety życie studenckie nie jest takie kolorowe dlatego uwielbiam łupy z sh(zawsze no dobra prawie zawsze wychodzę z sh z jakąś perełką):))
Wchodząc do sklepów(przeważnie są to jakieś sieciówki lub popularne bazarki ) reagujemy na każdy bodziec.Uwierzcie mi robimy to nieświadomie, jednak w sklepach wszystko jest dokładnie przemyślane-układ produktów, odpowiednie oświetlenie,etykiety reklamowe czy też dobór muzyki...szukam buszuje przymierzam,wiadomo, jeśli coś źle leży,pije ,uwiera lub po prostu wyglądam w tym jak 7 nieszczęść(mimo, że na wieszaku lub wystawie zakochałam się w tej rzeczy) nie wezmę jej za żadne skarby-bo po co ma to zajmować miejsce w mojej szafie?
ALE SĄ WYJĄTKI:D
Nie rozumiem często fenomenu wielu kobiet - wchodzą do sklepu i nie wyjdą z niego z pustymi torbami...
zródlo:demotywatory.pl
Czy wy też tak macie,poddajecie się wpływom chwili i emocji?
A może każde wasze zakupy są jednak przemyślane?:)
Buziaki
N.